Wspomnienia (wrzesień - grudzień 2006)


Początek września – najwyższy czas wypróbować na Wiśle ukrycie mojego pomysłu, które wdrożył w życie mój przyjaciel Grzegorz Kotas z Garwolina. Mam nowy domek na bazie łódki – mogę tutaj siedzieć całymi dniami i spać w nocy, nie boję się wody, błota, wiatru ani deszczu - wszystko przemyślane. Biorę prowiant na parę dni, pakuję wszystko na dach samochodu i w krzaki w upatrzone już miejsca, gdzie żerują bociany czarne przed odlotem na zimowiska. Ciągnę moją łódź w asyście zdziwionych wędkarzy i cały czas nie mogę zdecydować się gdzie się zamaskować - jak na złość za zakrętem spotykam idącego bociana czarnego, który na mój widok zaraz ucieka – nie spodziewałem się go tutaj, ostatnio były w innym miejscu !! - co robić gdzie usiąść ? – Wisła jest taka szeroka i jest cała masa odsłoniętych zatoczek i mielizn. Wybór padł na miejsce, gdzie na dnie piasku pod wodą zobaczyłem ślady stóp bociana – raz, dwa maskuję się i czekam – 2 dni … warto było. Mój wynalazek zdał egzamin, przeczytałem 2 książki, wygodnie się wyspałem, a rano fotografowałem czarne bociany….

     


Lato to dobry czas aby przygotować drzewo na zimę - nad Wisłą chłopi pływają drewnianymi łódkami i podbierają drzewo bobrom, które co raz coś zetną. Ludzie szukają też dryfującego drewna, a czasami i coś się zetnie jak drzewo podmyte wpadnie do rzeki – nie może się zmarnować !
Na brzegu rośnie sterta zmagazynowanego drzewa, które trzeba potem przetransportować na podwórko. Towarzyszę Panu Bogdanowi, który z żoną zwozi drewno – jest też oczywiście i koń. Tak się złożyło, że w stercie drzewa zamieszkały osy – Pan Bogdan ma pomysł - wkłada starą oponę i wszystko podpala – wykurzymy te cholery – jak pomyślał tak zrobił – nagle cała sterta się pali - wszędzie czarny dym zbiegają się ludzie -pali się !!! – nie to Boguś zwozi drzewo na zimę - takie to nadwiślańskie klimaty….

     


Połowa września – czas rykowiska. Gnam do Szczecina do przyjaciela Lecha na wspólne fotografowanie jeleni. Tym razem szczęście dopisało i było co robić.
Na początku Lech z Kaziem - naszym gospodarzem mocno mi przygadywali i dobrze się bawili słysząc moje opowieści jak to mi nic nie idzie w tym roku – 3 dni podejmowałem same złe decyzje. Potem jednak któregoś ranka we mgle – jeleń chciał mnie stratować i od tego momentu się odmieniło ! Teraz ja się śmiałem, szczęście zaczęło mi sprzyjać do jeleni, potem spałem z żurawiami na bagnie, a ostatniego dnia na pożegnanie też mało co nie rozdeptał mnie atakujący jeleń, który chciał przegonić drugiego byka, który podszedł mnie z tyłu bez mojej wiedzy – byki przebiegły 5 m ode mnie – ale się działo ! - już tęsknię….


     


W tym roku jesień jakoś nie chciała przyjść – kiepskie kolory, słabe światło, brak nieba itp. Nagle wszystko zaczęło się dziać tak szybko, że przez cały tydzień człowiek nie wiedział w co ręce wsadzić, złociły się wierzby i łęgi topolowe nad Wisłą – pojawiły się mistyczne mgiełki, z których wynurzały się stada pasących się koni na wiślanych wyspach… po tygodniu dmuchnęło, wszystko zwaliło i posypało śniegiem na dwa dni.!

     


Idzie zima... ale chyba w tym roku nie dojdzie. Wykopałem domek nad Wisłą w nadziei na fotografowanie bielików – ukrycie jak się patrzy ale póki co nie zamieszkane.
Nie ma śniegu, mrozu i ptaki mają dużo pożywienia – nie ma czym wabić.

     
 

00  01  02  03  04  05   06  07  08  09  10  11  12  13  14  15  16  17  18

 

© Prawa autorskie do zdjęć i tekstów zamieszczonych  na tej stronie są zastrzeżone i chronione polskim prawem. 
Fotografie są własnością spadkobierców Artura Tabora i nie mogą być wykorzystywane bez ich pisemnej zgody !


Webmaster: Zbigniew Cieśla zc@plusnet.pl